Bory Tucholskie

Bory Tucholskie i Swornegacie to nasze ulubione miejsce. Jeździmy tam od lat i przeżyliśmy sporo: pożar lasu w bezpośrednim sąsiedztwie, gradobicie, 15 minutową ulewę, po której diabli wzięli telefon – mimo że był w zabezpieczonym ortalionową pałatką plecaku…
Widzieliśmy skutki nawałnicy, która przeszła nad pobliskimi Brusami. Kilkudziesięcioletnie drzewa, wyrwane z korzeniami, połamane, jak zapałki…
Widzieliśmy wielkie jagodowiska, gdzie jagody czerwieniły się, niczym koraliki. Pływaliśmy kajakiem i zwiedzaliśmy mistyczne miejsca kultu starożytnych Celtów… I zamki krzyżackie…Tam naprawdę jest co robić…
Miłośników historii i tajemnicy mogą skusić celtyckie kamienne kręgi w Odrach i miejscowości Leśno . W Leśnie poza tym można podziwiać najwyższą w regionie drewnianą wieżę kościelną. Lubimy także Chojnice, mimo że dość gwarne. Odkąd jednak zlikwidowano naszą ulubioną kafejkę na ryku, bywamy tam rzadziej.
Z tego też powodu lubiliśmy Człuchów. Mieliśmy tak swoje sekretne miejsce tuż koło bardzo ładnej fontanny.
Gdy jednak zmieniliśmy zainteresowania, zdecydowanie tam nie bywamy. Tym bardziej, że dojazd i już sam przejazd przez Człuchów to od kilku lat prawdziwa gehenna. Rzadziej też bywamy w miejscowości Wiele, gdzie zawsze nęciła nas świetna kawa mrożona, lody, no i oczywiście – ciasteczko…
Trzeba jeszcze wspomnieć akwedukt w Fojutowie, dzieło pruskich inżynierów z połowy XIX wieku, który zrobił na nas spore wrażenie. Fajnie być na skrzyżowaniu 2 rzek, z których jedna płynie sobie pod spodem (Czerska Struga), a druga  górą (Brda).
Od  3 lat trochę inaczej spędzamy tu czas, poświęcamy się przede wszystkim łażeniu z kijami i przechodzimy drobną ewolucję – nasze szlaki są coraz dłuższe – ostatnio wyszliśmy poza utwardzoną trasę dla rowerów i piaszczyste, leśne ścieżki bardzo nam przypadły do gustu… Mamy tu wszystko, czego szukamy, ciszę i spokój. Niestety, w samych Sworach jest z tym coraz gorzej, rozbudowują się, przybywa kwater, co samo w sobie nie jest jeszcze złe – pociąga jednak negatywne skutki w postaci wzrastającej liczby wczasowiczów – i to typu, za którym nie przepadamy. Śmiecących, wrzaskliwych, poruszających się ruchami robaczkowymi całą watahą 🙂 . Ale na szczęście kilometr poza Sworami jest jeszcze normalnie. Ciekawe, jak długo jeszcze? 🙂

Poniżej linki (wystarczy kliknąć link lub obrazek) do opisów miejsc, w których włóczyliśmy się z przyjemnością.

Nordic walking-Swornegacie 2017

 

Nordic walking-Swornegacie 2018

 

Nordic walking-Swornegacie 2019