Przygotowania do diety – postscriptum

Artykuł „Przygotowania do diety” zawierał kilkanaście  punktów, warunkujących prawidłowe  (???) przygotowanie się do diety, o treści nieco przewrotnej, co zresztą było naszą intencją.
W każdym razie, my również czyniliśmy podobne przygotowania, sumiennie,  przez kilkadziesiąt lat. Nie wszystkie punkty realizowaliśmy należycie starannie – nie przepadamy za piwem, zresztą w ogóle niespecjalnie za alkoholami, stąd uprawianie sportu grillingowego przychodziło nam z niejaką trudnością.Podobnie rzecz miała się z paravaningiem. Rozbić parawan to dopiero połowa sukcesu – sukcesem jest jeszcze za nim wysiedzieć.I dlatego ten sport wyczynowy był i jest nam całkowicie obcy. Aczkolwiek z podziwieniem wielkim i taką jakąś nieśmiałością patrzyliśmy i zawsze patrzeć będziemy na Obywateli, którzy w trójkę lub nawet aż w czwórkę zasiadają sobie w oparach grilla na obszarze wielkości kortu tenisowego, odgrodzonym od świata i reszty plaży kilkoma, nieraz różnymi parawanami, zdobytymi nie wiadomo gdzie i pracowicie rozbitymi skoro świt, bo już o 6.00 rano, czyli w czasie, gdy reszta wczasowiczów jeszcze smacznie sobie chrapie.  Cóż, „kto rano wstaje, temu…”.  Kto rano wstaje nie musi potem dreptać z dobytkiem plażowym (100 ton samych niezbędnych rzeczy) aż na krańce plaży, czyli jakieś 100 m od wejścia…

Kilka razy udało nam się w takich wyścigach o miejsce na plaży uczestniczyć, była to jednak namiastka zawodowego paravaningu. Walczyliśmy jak lwy, wprawdzie zaledwie o prawo pobytu na leżaku, pod parasolem, ale za to mając przeciwko sobie nie byle kogo, bo zaprawionych w tego typu bojach turystów niemieckich… Więc gdy już złożyliśmy bladym świtem nasze ręczniki na hotelowych leżakach – po śniadanku, a jakże, mogliśmy spokojnie uprawiać niektóre rytuały paravaningu, leżąc sobie w cichości ducha, czytając, a nawet lekko drzemiąc i tylko od czasu do czasu, pływając w morzu. Ponieważ było to w ciepłych krajach, o dziennych spacerach brzegiem morza mogliśmy raczej zapomnieć.
Innymi słowy, sportowy aspekt przygotowań do diety nie bardzo nam wychodził. Podobnie jak aspekt medialny – kolorowe, pyszne lub nawet i przepyszne, chrupiące, zaawansowane chemicznie, wiec w opinii producentów całkowicie naturalne, produkty spożywcze  – jeśli już nie świetnie, to z pewnością nachalnie reklamowane  – jakoś niespecjalnie przemawiały do naszych zmysłów i wyobraźni…  A zatem te nasze ewidentne braki sportowo – medialne musieliśmy nadrabiać w innych obszarach.  I czyniliśmy to na tyle skutecznie, że i nam uzbierało się kilka całkiem zgrabnych powodów do przeprowadzenia diety.

powrót do
Przygotowania do diety

Śniadania

Wariant I:

I śniadanie: 2 kromki chleba żytniego z 2 plastrami chudej szynki + sałatka z pomidora z zieloną cebulką + kawa /herbata lub niegazowana woda mineralna

II śniadanie + lunch (w pracy) – do pracy zabieramy 3 kanapki + sałatka warzywna + owoce; kanapka przełożona np. chudą wędliną z liściem sałaty, pomidorem i kiszonym ogórkiem;

spożywamy 1 kanapkę co c.a. 2-3h,

warzywa zjadamy ok. 14.00- 15.00, starając się jednak, by zachować odstęp czasowy, jak w przypadku kanapek;

owoce z kolei  –  zawsze ok.12.00; w formie sałatki lub w całości (owoce pokrojone w plastry posypane suszoną miętą i – od czasu do czasu cynamonem 🙂 całkiem dobre:) , ze względu na wysoki indeks glikemiczny, dla osób z podwyższonym poziomem cukru nie są wskazane banany w nadmiarze, ani owoce zbyt dojrzałe, miękkie

Innymi słowy, II śniadanie rozkładamy wg godzin pracy;  nigdy nie wracaliśmy do domu głodni, aby wyrywać klamkę z lodówki lub zlizywać emalię. Jeśli odczuwaliśmy głód (zwłaszcza w pierwszych dniach) zabieraliśmy dodatkowo jogurt naturalny lub pieczywo typu WASA i raczyliśmy się nim z lubością


Wariant II:

I śniadanie: biały twarożek (chudy – polecam serek grani) z  zieloną pietruszką lub szczypiorkiem + sałatka (zielony ogórek, sałata, rzodkiewka) 2 kromki chleba orkiszowego + kawa/herbata lub woda mineralna niegazowana

II śniadanie + lunch (w pracy) – do pracy zabieramy 3 kanapki + sałatka warzywna + owoce i postępujemy jak w wariancie I;


Wariant III:

I śniadanie: 2 tosty (nie sandwicze) opiekane bez tłuszczu, pełnoziarniste + liść sałaty + rzodkiew + pomidor lub – zamiast zieleniny – 1 jajko na miękko + kawa/herbata lub woda mineralna niegazowana

II śniadanie + lunch ( w pracy) – jak w wariantach wcześniejszych 

z czasem, gdy pierwsze efekty diety stawały się  już odczuwalne i wpadliśmy w stały rytm zmniejszania wagi,  zaczęliśmy urozmaicać kanapki (wędliny, ser biały lub żółty – pod warunkiem, że chude)


Wariant IV:

I śniadanie: bułka graham + pasta z tuńczyka (chudy biały ser + tuńczyk w sosie własnym + natka zielonej pietruszki; można dodać łyżkę musztardy – majonez i ketchup zostały z jadłospisu wykluczone) + kawa/herbata lub niegazowana woda mineralna

II śniadanie + lunch (już w pracy) – jak w wariantach wcześniejszych (3 kanapki + sałatka warzywna + owoce; do kanapek można wykorzystać schab na zimno duszony wcześniej w rękawie


Wariant V:

I śniadanie: owsianka ( wieczorem 2 łyżki płatków owsianych – najlepiej „górskich” zalewamy 4-5 łyżkami przegotowanej, letniej wody tak, żeby przez noc nasiąknęły) z jogurtem lub mlekiem 2%

II śniadanie + lunch (w pracy) – jak w wariantach I, II, III, IV


PRZYJEMNEGO ODCHUDZANIA !!!!!!!!!!!!! 🙂
Zrzucenie kilku kilogramów wcale nie musi być ani trudne, ani uciążliwe.

Dania główne

Wariant I:

Obiad/obiadokolacja (najpóźniej o 20.00):
kasza orkiszowa (2-3 łyżki, półtwarda, al’dente),
gulasz (wołowy, wieprzowy) duszony (2-3 łyżki),
dowolna surówka;
(może też być lekka zupa-krem np. z cukinii, brokułów, wielowarzywna);


Wariant II:

Obiad/obiadokolacja (najpóźniej o 20.00):
zupa pomidorowa z groszkiem ptysiowym (suchy, 
kupujemy w paczkach);
ryba (dorsz, pstrąg, mintaj) duszona w jarzynach (najlepiej kupić paczkę włoszczyzny, mrożonkę),
ryż brązowy al’dente (2-3 łyżki),
dowolna surówka;


Wariant III:

Obiad/obiadokolacja (tradycyjnie najpóźniej o 20.00): chuda zupa ogórkowa z ziemniakiem;
s
chab duszony w rękawie (na wodzie) – 1 plaster,
surówka,
kasza gryczana al’dente;


Wariant IV:

Obiad/obiadokolacja (tradycyjnie najpóźniej o 20.00):
zupa jarzynowa;
k
lopsy z chudego mielonego mięsa (dowolne, chude), surówka,
2 gotowane ziemniaki;


Wariant V:

Obiad/obiadokolacja (tradycyjnie najpóźniej o 20.00): żurek z jajkiem (bez kiełbasy i tłuszczu,
pierś z kurczaka, duszona z jarzynami
ciemny makaron
(razowy) al’dente,
surówka;

PRZYJEMNEGO ODCHUDZANIA !!!!!!!!!!!!!!! 🙂

Zrzucenie kilku kilogramów wcale nie musi być ani trudne, ani nudne.